Generation Mobile 2013 - relacja, dzień pierwszy

Pierwszy dzień konferencji Generation Mobile 2013 za nami. Jeśli miałbym podsumować go jednym słowem, byłoby to niestety"rozczarowanie".


Po ostatnim roku, gdy prezentacje były naprawdę dobre i rzeczowe, apetyty były spore. Konferencja rozpoczęła się ze sporym opóźnieniem, ale to już standard. Po zdawkowym powitaniu Dariusz Sokołowski wraz z Krzysztofem Sobieszkiem zaprezentowali wyniki tegorocznych badań dotyczących rynku mobile? Co z nich wynika? Po pierwsze, że zeszłoroczne badania były przekłamane, po drugie, że były zbyt optymistyczne. Tegoroczne badanie zostało przeprowadzone na znacznie większej próbie. Dowiodło, że smartfonów jest więcej w dużych miastach wśród wykształconych ludzi. Na polskim rynku Android jest najważniejszy, dominującym producentem pozostaje Samsung, choć trzeba zauważyć, że dość sporo zyskała w Polsce Nokia. Ankietowani zauważyli, że niebezpiecznie wzrosła liczba reklam w aplikacjach i zaczynają one przeszkadzać. Optymizmem nastrajało to, że coraz więcej Polaków kupuje aplikacje. Odnośnie tabletów: ich liczba wyraźnie wzrosła, ale co ważniejsze, bardzo dużo badanych zadeklarowało, że ma zamiar w najbliższym czasie zacząć z nich korzystać.
Kolejna prezentacja należała do Patricka Bronana ze Spotify. Pomimo kłopotów ze slajdami (zapewne wifi było zbyt przeciążone, by airplay działał, a Patrick chciał poprowadzić prezentację ze swojego iPada mini), Patrick zdradził jak wygląda wytwarzanie Spotify od kuchni. Przyznam, że dla mnie dane były szokujące. Zespół Spotify liczy już blisko 900 osób, z czego większość stanowią deweloperzy. Jak widać, jakość kosztuje, i to całkiem sporo... Patrick opowiedział, jak zoorganizowana jest praca. Otóż poszczególne zespoły działają jak małe startupy. Są w pełni interdyscyplinarne i kompetencyjnie niezależne od siebie. Pracują razem, mając zapewnioną nawet własną przestrzeń spotkań. Patrick zapewniał, że gwarantuje to znacznie większe zrozumienie projektu i zaangażowanie w niego. Spotify nie zapomniało jednak także o konieczności utrzymywania spójności całego produktu i dzielenia się wiedzą. Osoby pracujące w tych samych technologiach (np. programiści Objective C) tworzą plemiona (tribes) które mają swoje regularne spotkania, zapewniające wymianę doświadczeń. Nad spójnością całości czuwa dedykowany zespół (container team), który czuwa nad jakością, dokumentuje całość i pilnuje spójności. Ciekawa koncepcja zarządzania tak dużym zespołem. Dobrym podsumowaniem całej prezentacji była odpowiedź na pytanie, co ukierunkować strategię przedsiębiorstwa w stronę rozwiązań mobilnych: "First you need right architecture and organization. Then, you need to hire lots of great mobile developers." (Najpierw potrzebna jest stosowna architektura i organizacja. Później musisz zatrudnić mnóstwo dobrych deweloperów.)
Kolejna prezentacja przeprowadzona została przez Dmitry Staviskyego i miała dotyczyć wyzwań towarzyszących budowie globalnego startupu. Choć zapowiadało się ciekawie, to problemy zostały jedynie wypunktowane, a Dmitry zbytnio nie rozwodził się nad tym, jak Evernote sobie z nimi poradziło. Zdecydowanie zabrakło podzielenia się wiedzą. Dmitry podkreślił jednak, że jednym z najskuteczniejszych środków promocji jest zrobienie z użytkownika swojego przyjaciela, który poleca produkt innym przez portale społecznościowe. Wypunktował, że tworząc globalny produkt, nie można zapominać o ciągłości wsparcia, lokalnym prawie czy też różnicach kulturowych mogących skutkować koniecznością wprowadzania zmian na określonych rynkach. Przy tym wszystkim rozproszony hosting i różne waluty płatności wydają się być najmniejszymi problemami.
Po przerwie kawowej ruszył blok poświęcony bankom i płatnościom mobilnym. Panowie z BZWBK pokazali, jaki postęp nastąpił od zeszłego roku i zasygnalizowali, w którą stronę zmierza sektor i z jakimi problemami musi się zmierzyć. Sytuacja ulega szybko poprawie, banki zauważają, że mobilnych użytkowników przybywa, nie mniej jednak podstawowe problemy z punktu widzenia konsumenta nadal nie zostały rozwiązane.
I tu pojawiło się PKO BP. Wojciech Bolanowski w błyskotliwej prezentacji, której nie brakowało uszczypliwości wobec konkurencji, pokazał nowe rozwiązanie o nazwie IKO, które ma nam pozwolić na wychodzenie z domu bez portfela. Aplikacja pozwala w całkiem wygodny sposób płacić w sklepach przez wpisanie generowanego kodu pin w terminalach. Nie trzeba mieć ze sobą karty płatniczej, można na bieżąco podglądać saldo swojego konta (póki co tylko w banku PKO BP), transakcje na większe kwoty można dodatkowo zabezpieczyć kodem pin. Ciekawa w całym rozwiązaniu jest też funkcja generowania czeków, pozwalających na płatność offline, bez telefonu. PKO pokazało naprawdę innowacyjne rozwiązanie, pozostaje poczekać, jak zostanie odebrane przez konsumentów, choć pierwsze sygnały są całkiem dobre.
Damien Perillat z PayPal pokazywał, jak paypal wychodzi na przeciw m-commerce, starając się maksymalnie upraszczać zawieranie transakcji mobilnych. I choć wygląda to obiecująco, to nadal wadę ma taką, że nie jest powiązane z naszym rachunkiem ROR w banku, tylko z z kartą kredytową. Bariera się zmniejsza, bezpieczeństwo rośnie, ale czy stanie się to standardem? O to, jak mają wyglądać płatności mobilne walczy wielu dużych graczy. Brakuje póki co współpracy i wszystko wskazuje na to, że póki walka nie będzie na tyle wyniszczająca, że mniejsi gracze odpadną z gry, żaden wspólny standard nie zostanie wypracowany.
Po bankowym bloku nastąpiła mała niespodzianka. Uczestnicy konferencji mogli zobaczyć swoistystandup, którego tematem przewodnim były chmury. Miły przerywnik, który niektórym wydawał się jednak niesmaczny. Nasz kraj nie przywykł jeszcze do tej formy poczucia humoru, wymagającej sporego dystansu do siebie i innych.
Prezentacja po lunchu stanowiła zachętę do małej drzemki. Generalnie odniosłem wrażenie, że od tej chwili z konfrencji uszła reszta powietrza. T-Mobile pochwaliło się swoimi produktami, nie dzieląc się przy tym żadną wiedzą. Podobnie postąpiły przelewy24. Uczestnicy nie mieli okazji dowiedzieć się o niczym, o czym nie da się przeczytać na stronach przedsiębiorstw prelegentów. A szkoda, bo chętnie zobaczyłbym, jak SDK przelewów sprawdza się w praktyce, jak przebiega na telefonie transakcja z jego wykorzystaniem i czy naprawdę dla użytkownika jest to już miłe doznanie.
Julian Harris z Qualcomm mówił bardzo dużo i bardzo szybko. Zareklamował Snapdragona tak bardzo, że zaczęło mi być przykro, że nie mam żadnego urządzenia z nim w środku. Opowiedział też nieco o SDK przygotowanych przez Qualcomm dla deweloperów. Pozwalają one sprawnie i szybko zaimplementować komunikację między urządzeniami oraz choćby sporo ciekawych funkcji związanych z przetwarzaniem obrazu i poszerzoną rzeczywistością. Niestety tylko na urządzeniach z procesorami od Qualcomma, co nawet Androidowego rynku nie wyczerpuje...
Ostatnia prezentacja należała do Marcina Rudolfa z Xylogic. Nakreślił własną wizję tego, jak będą się zmieniały sklepy z aplikacjami w najbliżej przyszłości. Celnie wypunktował najważniejsze problemy tych obecnie istniejących, czyli choćby to, że część aplikacyjnych potentatów zagarnęła rynek i bardzo ciężko jest się przebić z nowym rozsądnym produktem. Marcin prognozuje, że wyszukiwania stanie się lepsze, bardziej oparte o nasze preferencje i bazujące na tym, co już mamy w telefonie, ale i co pozostawiamy po sobie w serwisach społecznościowych. Jeśli jesteśmy fanami nurkowania, appstore powinien nam zasugerować rozmaite aplikacje dla nurków, biorąc do tego pod uwagę preferencje nurków nam podobnych.
W tym punkcie nastąpiło rozdanie nagród Appaward. Odbyło się niedbale, w wielkim pośpiechu, bez choćby słowa komentarze dotyczącego tego, co dana aplikacja robi, czym się wyróżniła i dlaczego spodobała się szacownemu jury. Nagrodzeni przebiegali przez scenę, odbierali oprawione dyplomy i wracali na miejsca, na mocno już opustoszałej sali. Szkoda, że tak to wyglądało. Rozdaniu nagród powinna towarzyszyć stosowna oprawa, tak, by nagrodzeni poczuli się wyróżnieni i wyjątkowi. Motywowałoby to innych do starań i ubiegania się o nagrodę w kolejnych latach, dawałoby jakikolwiek prestiż. A tymczasem było byle jak i byle szybko. Jeszcze raz szkoda.
Gdy do nie do końca interesujących prezentacji, pozbawionych niedostępnej powszechnie zawartości informacyjnej doda się kłopoty z dźwiękiem, nieostry obraz z rzutnika, niedziałające wifi i brak punktów ładowania sprzętu, to danie dziś zaserwowane przez organizatorów odbija się solidną czkawką... Pozostaje nadzieja, że jutro będzie lepiej.

Komentarze